Złota myśl

"Nie każdy musi być chudy, najważniejsza jest akceptacja siebie, lecz niech nie będzie sztuczna oraz niech nie będzie pretekstem do zaniedbania zdrowia i powielania złych nawyków"

niedziela, 24 czerwca 2012

6 tygodni

Ileż to już minęło.. no nono.. i ciągnę dalej.. ale przyznać muszę, że grzechów trochę więcej ostatnio jest. Chcę by ten sposób żywienia został lecz po trochu wprowadzam produkty w pierwszej fazie zakazane. Racjonalizuję się powoli, stabilizuję. Chcę wprowadzić kasze, fasolki, ziemniaczki itp... Okazuje się, że lód to wcale nie takie masy kalorii.. 130! i ma mniej węglowodanów niż baton dietetyczny zastępujący posiłek. Zatem zamiast podwieczorku lód jest według mnie OK... ale.. skoro już przy produkcie niedietetycznym jestem to nie wyprę się weekendowej rozpusty, piłam, jadłam i jest ok. Nie wpłynęło to na wagę.
Chwilami, jak tak na siebie patrzę to ze względu na spadek biustu i tyłka to ja nie chce ważyć jeszcze mniej. Pociągnę moooże jeszcze 5 kg.. Ćwicząc i jedząc. Jak będzie tak będzie. Najbardziej mi zależy, by zgubić brzuch. To by mi wystarczyło. Będę zatem ćwiczyć, ale nie mogę na siebie patrzeć jak nie mam czym oddychać, a jak siedzę na twardym to mnie samą sama ja bolę przez kościste cztery litery.
Po sobotnich ćwiczeniach na płaski brzuch jestem cała wielkim zakwasem, lecz nie chcę się poddać. Skoro zajęcia prowadziła dziewczyna na 6 tygodni przed porodem i się wcale tak bardzo nie oszczędzała, a ja nie dawałam rady, to znaczy, że wszystko jest możliwe, tylko konieczna jest konsekwencja i praca nad talią. Mam nadzieję, że energii mi nie zabraknie!

I zadanie na dziś...... Kupić  SKAKANKĘ :)!


i kupiłam skakankę oraz kilogramowe hantelki. Bardzo mi się podobały ćwiczenia na siłowni z nimi, to może w ramach walki z nudą, jeśli nie będę na zajęciach to coś wymyślę w domu oprócz sprawdzonych ćwiczeń :)
A na skakance wcale nie jest tak prosto.. wymaga to wielu godzin pracy by pięknie śmigać. No cóż. Wszystko przede mną.

Zważyłam się komisyjnie w domu na dwóch wagach. Komisja orzekła, że schudłam. Do 70,5!

2 komentarze:

  1. Mi najciężej jest zabrać się za ćwiczenia. Jestem strasznie leniwa, ale w końcu będę musiała trochę zacząć rzeźbić sylwetkę :) Życzę Ci powodzenia i trzymam kciuki w dalszych ćwiczeniach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki Paulina! Ja też nie miałam ochoty na ćwiczenia, do tego trzeba dojrzeć, czy też się nagle obudzić.. a potem jakoś leci, energii przybywa. Mam nadzieję że i tobie się zachce..

    OdpowiedzUsuń