Złota myśl

"Nie każdy musi być chudy, najważniejsza jest akceptacja siebie, lecz niech nie będzie sztuczna oraz niech nie będzie pretekstem do zaniedbania zdrowia i powielania złych nawyków"

czwartek, 28 czerwca 2012

PORADY na początek

Porad dotyczących odchudzania w sieci znajdziecie bez liku. O motywacji, o zasadach itp. Ale ja postanowiłam stworzyć listę własnych myśli, spostrzeżeń i zasad które mi pomagają. Są moje. Uznaję je za prawidłowe, bo nie od dziś czytam, słyszę, próbuję. A ty zrobisz co chcesz.

Zanim zaczniesz się odchudzać:

  • Nie myśl o diecie źle - nastawienie to połowa sukcesu. Nie myśl, że już nigdy nie zjesz pączka, że żegnasz pyszności tego świata bezpowrotnie, że będziesz chodzić głodnym. Tak nie jest! To po prostu zmiana! Na wiele rzeczy znajdziesz alternatywę, a nowe dania mogą stać się ulubionymi, a przy dobrym rozplanowaniu głodu nie będzie.
  • Określ cel i czas - bez tych elementów nie ma żadnego planu! Musisz konkretnie wiedzieć do czego dążysz. Realnie, spokojnie, nie wariacko. Może to być 5, 10 kg, lub konkretne centymetry. Nie śpiesz się, nie planuj chudnięcia na wesele za miesiąc. Pomyśl o wakacjach, sylwestrze, czy, urodzinach za 3-6 miesięcy. Chcesz zmienić się na stałe bez jojo!
  • Uwierz, że zmiana jest możliwa - ale nie tak jak do tej pory, tak na pół gwizdka. Uwierz na serio! Zmienisz tryb życia i odżywiania rozsądnie i na stałe!
  • Wypisz swoje słabości - czyli jedzenie które wiesz, że tuczy i jesz go za dużo (ciastka, czekolada, fast foody), podziel na grupy: zrezygnuję z łatwością, postaram się zrezygnować, kocham nad życie. Jeśli kochasz nad życie kurczaka w panierce, postaraj się znaleźć dla niego alternatywę. W sieci dostępne jest mnóstwo odchudzonych przepisów.
  • Sprawdź czy wiesz co tuczy - ogólnie zapewne wiesz, ale czy myślisz, że ryż jest taki dietetyczny ?, że owoce nie tuczą?, że płatki kukurydziane są super zdrowe... itp.? Poczytaj w sieci o kaloriach.. W fazie utraty wagi niektórych produktów ogólnie uznawanych za zdrowe należy unikać lub przyjmować w ograniczonych ilościach. 
  • Rozplanuj swój dzień na 5 posiłków co 3 godziny, zakładając, że ostatni posiłek zjesz 3 godziny przed snem.
  • Podmieniaj tłuste na chude - podstawowy myk i sposób na zmniejszenie przyswajanych kalorii. Żadna nowość. Zamiast śmietany to jogurt i najlepiej light (polecam bałkański), oliwa tylko z oliwek i niedużo, cukier zamień na słodziku, smaż na teflonie bez tłuszczu, duś smakowicie bez oleju, itp...
  • Nie przemycaj - łyżeczka masła się nie skurczy do kropelki, ciasteczko nie zrobi się niewidzialne. Jeśli tak będzie ciągle to cały wysiłek na nic. A z powodzeniem można z takich dodatków zrezygnować. 
  • Grzesz, ale tylko wyjątkowo. Niech nie będzie to nagminne, kostka lub dwie gorzkiej czekolady w totalnych chwilach kryzysu powinny pomóc, ale nie połowa tarty z bitą śmietaną. Sprzyjają ci owoce.
  • Staraj się trzymać pór posiłków - przekąski co godzinę? hm.. napij się wody, z czasem organizm się przyzwyczai, a jeśli głód doskwiera, zwiększ liczbę jedzonych warzyw.
  • Unikaj - co z oczu to z serca. To jest jednak prawda. Przez pierwsze tygodnie unikaj imprez z jedzeniem i alkoholem.
  • Miej zawsze wodę mineralną ze sobą - Pij 2 litry minimum.
  • Idź do dietetyka lub kup książkę o zdrowym odżywianiu a nie o kolejnej diecie cud, która wyklucza wszystko. Wykluczasz tylko mocno kaloryczne rzeczy, jak:
    •    tłuste  - wędliny, mięsa, sery.... majonez, gotowe sosy, śmietany itp.
    •    słodkie - ciastka, wyroby i... wszelkie pochodne...
    •    potrawy mączne - białe pieczywo i buły, makarony, pierogi, ryż. ALE! pamiętaj że pełnoziarniste mąki ci sprzyjają, pieczywo ciemne i ziarniste również. Może nie jedz ich bez ograniczeń, ale nie wykluczaj! Kasze choć są kaloryczne raz na jakiś czas jedz!
    •    ziemniaki, banany, winogrona i inne wysokokaloryczne, skrobiowe warzywa i owoce - unikaj na czas diety
  •  Jeśli nie wiesz co ugotować trzymaj się zasady niełączenia - jedz mięso z warzywami ale już nie z ziemniakami, zjedz kaszę, ale nie z sosem i mięsem, a z warzywami. Warzyw jedz dużo.
  • Rusz tyłek - dosłownie i w przenośni, zacznij od spacerów, truchciku, a może jest sport, który bardzo lubisz albo może przez wizytę w siłowni znajdziesz coś co pokochasz.

  • Nie panikuj. Polub dietę, wymyślaj przepisy, nie chodź głodny.



 I tak dla ciekawskich przykładowe menu



Plan ogólny 5ciu posiłków, przykłady:
śniadanie:
  • 2 kromki ciemnego pieczywa z chudą wędliną lub serem, górka warzywek (ogórek, pomidor, papryka)
  • chlebek z serkiem śmietanowym light i owocami
  • owsianka na mleku z owocami
2gie śniadanie:
  • owoc z jogurtem małym light plus błonnik
  • sok owocowy
obiad:
  • porcja mięsa chudego bez skóry 150-200 g., lub ryby uduszonej/upieczonej 200-250 g., a do tego warzywa, sałaty itp 
  • gulasz warzywny, np. kapusta duszona
  • kasza z warzywami
  • zupa jarzynowa na chudym mięsie
podwieczorek:
  • podobnie jak 2gie śniadanie, czy tez 
  • baton dietetyczny, 
  • jogurt mrożony z owocami 
kolacja:
  • jajecznica z 2 jaj z pomidorami
  • wędlina z warzywami
  • sok pomidorowy i odtłuszczone parówki
  • tuńczyk z sałatą
  • sałatka grecka
  • itp.


środa, 27 czerwca 2012

Przyjemność z diety

Dziś nie pierwszy raz byłam zaskoczona wspaniałością dietetycznego jedzenia. Ktoś by pomyślał, że zwariowałam. A NIE! Nie zwariowałam.
Kiedy jadłam co popadnie, przyjemność i zadowolenie pojawiało się w chwili zatopienia zębów w jagodziance z bitą śmietaną, czekoladzie, daniu obiadowym z sosikiem, frytkach i kurczaku w panierce... Kwintesencja grubego apetytu. Tłuszcz i cukier!
Podobnie myślą wszystkie grubasy. Gdyby nie czerpali z tego przyjemności nie byliby grubasami.
Grubasek jako Uzależniony o Diecie czyli Odwyku myśli w kategoriach straty. Że tych pyszności kalorycznych jeść nie będzie mógł, że te smażeniny, słodkości, mączne pyszności ktoś zabierze, a to przecież one dają poczucie przyjemności. Ale przecież człowiek po to rozum ma, by sobie znaleźć sposób na te poczucie straty. Dieta to zmiana na stałe w celu zmiany swojego życia. Zamian na coś lepszego!, a nie gorszego! Dobra dieta to dobre jedzenie, nie tylko w sensie odżywczym. Ma też smakować! Wtedy wszystko gra i sukces jest łatwiejszy do osiągnięcia. A jeśli nawet coś bardziej kalorycznego się zje, to nic. Ważne by trochę, a nie wielkie porcje. Potem można więcej pospacerować czy pojeździć na rowerze.. Ja mam więcej energii odkąd mniej jem. Sama się sobie dziwię, ale bardzo mnie to cieszy.

Dotychczasowe poczucie smaku można zweryfikować. Nauczyć się nowych. Ja nauczyłam się pić herbatę i kawę bez cukru. Wiele lat prałam sobie mózg, że nie lubię chipsów, przekąsek, mącznych placków i pierogów. Na tyle skutecznie, że teraz mi ich nie brakuje, a jeśli nawet to znajduję do nich alternatywę.

I dziś ja po raz kolejny znalazłam sposób na zadowolenie bez zbędnych kalorii. Może to nie bardzo danie NH, ale zdrowe. Owsianka z mlekiem i malinami. Myślałam, że odlecę! Ta na zdjęciu niestety z torebki, jako szybka opcja w pracy, ale w domu robić będę samodzielnie. 3 łyżki płatków owsianych (nie błyskawicznych) zalanych gorącym mlekiem, plus troszkę słodziku oraz kilka suszonych owoców oraz świeżych owoców. Ambrozja!

Grubasek na odwyku uczy się doceniać inne smaki. Wtedy jest bardzo zaskoczony, kiedy coś zdrowego jest też pyszne! I o to chodzi!



Chłodnik różowy bez boćwiny


 W lato niezastąpiony!!!!!!!! Dziś sobie o nim przypomniałam. Zdjęcie pożyczam z miłego bloga. Zapewne jutro wtrąbię chłodniczek na kolację.

Ogólnie poniżej opisana wersja jest dla osób, które nie lubią boćwiny..tych pływających farfocli. Jak ja. Robi się go szybko i prosto.

Kefir
Jajo ugotowane na twardo
Ogóreczek
Pomidorek
Koperek
Barszcz czerwony w proszku, przyprawy

Barszczu łychę rozpuścić w niewielkiej ilości wody i dodać do kefiru. Ocenić ostrość i ewentualnie doprawić jeszcze do smaku, również solą i pieprzem.
Ogórek i pomidor pokroić w kosteczkę, koperek drobniutko. Dodać do różowego kefiru. Na środek oczywiście niezastąpione jajo.
Mniamiiiiiii

niedziela, 24 czerwca 2012

6 tygodni

Ileż to już minęło.. no nono.. i ciągnę dalej.. ale przyznać muszę, że grzechów trochę więcej ostatnio jest. Chcę by ten sposób żywienia został lecz po trochu wprowadzam produkty w pierwszej fazie zakazane. Racjonalizuję się powoli, stabilizuję. Chcę wprowadzić kasze, fasolki, ziemniaczki itp... Okazuje się, że lód to wcale nie takie masy kalorii.. 130! i ma mniej węglowodanów niż baton dietetyczny zastępujący posiłek. Zatem zamiast podwieczorku lód jest według mnie OK... ale.. skoro już przy produkcie niedietetycznym jestem to nie wyprę się weekendowej rozpusty, piłam, jadłam i jest ok. Nie wpłynęło to na wagę.
Chwilami, jak tak na siebie patrzę to ze względu na spadek biustu i tyłka to ja nie chce ważyć jeszcze mniej. Pociągnę moooże jeszcze 5 kg.. Ćwicząc i jedząc. Jak będzie tak będzie. Najbardziej mi zależy, by zgubić brzuch. To by mi wystarczyło. Będę zatem ćwiczyć, ale nie mogę na siebie patrzeć jak nie mam czym oddychać, a jak siedzę na twardym to mnie samą sama ja bolę przez kościste cztery litery.
Po sobotnich ćwiczeniach na płaski brzuch jestem cała wielkim zakwasem, lecz nie chcę się poddać. Skoro zajęcia prowadziła dziewczyna na 6 tygodni przed porodem i się wcale tak bardzo nie oszczędzała, a ja nie dawałam rady, to znaczy, że wszystko jest możliwe, tylko konieczna jest konsekwencja i praca nad talią. Mam nadzieję, że energii mi nie zabraknie!

I zadanie na dziś...... Kupić  SKAKANKĘ :)!


i kupiłam skakankę oraz kilogramowe hantelki. Bardzo mi się podobały ćwiczenia na siłowni z nimi, to może w ramach walki z nudą, jeśli nie będę na zajęciach to coś wymyślę w domu oprócz sprawdzonych ćwiczeń :)
A na skakance wcale nie jest tak prosto.. wymaga to wielu godzin pracy by pięknie śmigać. No cóż. Wszystko przede mną.

Zważyłam się komisyjnie w domu na dwóch wagach. Komisja orzekła, że schudłam. Do 70,5!