Złota myśl

"Nie każdy musi być chudy, najważniejsza jest akceptacja siebie, lecz niech nie będzie sztuczna oraz niech nie będzie pretekstem do zaniedbania zdrowia i powielania złych nawyków"

wtorek, 21 sierpnia 2012

Mentalności

Ależ cudownie jest dostać pod nos.. Nie trzeba iść do sklepu i kupić, przytargać, przygotować, ugotować itp...... A taki hotel to nie dość, że przygotuje smakołyków od liku, to i trzyma w cieple, i potem pozmywa. Bosko!
Ale zgubne to jest na równi z wygodą. Na talerz nakłada się dwa do trzech razy więcej.
Duży wybór skłania do chęci spróbowania wszystkiego. Gdyby nie było szwedzkiego stołu, a jedno danie, byłoby inaczej. Zasada - jedz co jest - działa tu jak lawina. Tu jest więcej, więc więcej się w siebie pakuje. Sama od tej zasady wcale nie odstaję. Kilkukrotne kursy do szwedzkiego stołu... Dwie kanapki z ciemnym chlebem i wędliną oraz warzywem, które jadam zazwyczaj na śniadanie, są tu absolutnie niesycące i jakieś takie mikroskopijne. Kurs zatem kolejny po jogurcik z musli i owocami oraz kawę. To powinno być na drugie śniadanie, ale tu nie ma drugich śniadań... zatem jem na zapas ;P. Dopiero powoli żute płatki dają znak do głowy, że jestem już najedzona. Ale oko leci do naleśników które wcina współśniadaniejedzący (...) I to jeszcze polane czekoladą! Zwariowali w tym hotelu. Gofry, naleśniki, dżemy, miody, bite śmietany!, owoce, frużeliny. Dobrze, że stanowisko z tymi smakołykami jest najdalej ode mnie :) Do tego pieczywa, sery i wędliny, różnorodne warzywa oraz jajka w postaciach kilku, pieczone kiełbaski i paróweczki...
Mielę moje płatki i rozglądam się wokół.. Ja kocham jeść, ale sąsiednie stoliki to chyba szykują się na wojnę. Śniadanie robi się wielodaniowym i wielopoziomowym świętem. A to tylko śniadanie! Na obiad jest jeszcze więcej!
Zgubi mnie ten hotel... póki co, trzymam wagę i nerwy na wodzy, zamiast ciasta lub deseru zjem owoc.. ale ile jeszcze wytrzymam to nie wiem.