Dzień dobry!!!!!!!!!
Pierwszy kilogram spadł, choć diety nie trzymałam się ściśle, niemniej nie jem wielu już rzeczy grzesznych...
Najcięższe okazują się wieczory.. Mała porcja ulubionej sałatki letniej jest niewystarczająca. Wsunęłam wczoraj miseczkę zielonej sałaty z winegretem i tuńczyka. Tylko z lenistwa nie zjadłam nic więcej, bo mi się do lodówki wstać nie chciało, ale ten wieczorny głód jest okropny. Cały dzień takiego ssania nie czuję jak wieczorem. Spodziewam się porządnej autowojny w tym zakresie.
Nie liczę na to, że silna wola mnie uratuje, bo wiem, że jak mnie przyciśnie to zjem dwa razy więcej więc....... jedynym dla mnie ratunkiem to brak w domu przekąsek i pusta lodówka!!!. I tak też jest. Jak akurat kochanie me nie przyjeżdża, to kupię byle warzywo i muszę się tym zadowolić.
Ciekawe jak długo podziała ta strategia.. Bo głodomór wyciągnie z szafek wszystko i nawet z dętki zrobi obiad......