Ajajajjaaaaaj
Wrzesień - czas powrotów. Z wakacji, do szkoły, z letniego nastroju do spokojnego chłodu poranków... tak i ja wracam do diety i do odwiedzin salonu NH, innego tym razem.
Mimo trzymania się zasad ogólnych, nie było przekonania i trzymania się w ryzach. Motywacja osłabła i efekty przez to również słabsze. Brak ruchu wymuszony zabiegiem medycznym rozleniwia. Ale ruszam dalej wraz z powrotem do biura i powtarzalnych godzin pracy. Może i mój organizm lubi wagę ok 70tki, ja też dobrze się czuję jedząc ok 2000 kcal, a nie 1400 dziennie, ale na to będę mogła sobie pozwolić tylko w fazie stabilizacji i gdy często będę ćwiczyć. A z tym ciężko.. Zwariowane miasto i ogólnie czasu ciągle mało, ale nie ma co narzekać i się wykręcać. Ponoć najwięcej czasu mają Ci najbardziej zajęci.
Piję zatem syrop Cinarki, dojadam zakupione podlaskie wędliny (niekoniecznie dietetyczne) i szukając w sobie energii biorę się za walkę z ostatnimi kilogramami!
Miło jest usłyszeć - nie chudnij 10 kg, bo będziesz źle wyglądać. 5 wystarczy. Oby wreszcie się to udało!
Przestawiam tu subiektywne wrażenia związane z odchudzaniem, również dawno temu z Naturhouse. Zachęciły mnie sukcesy innych. Teraz staram się po prostu zdrowo odżywiać, ze względu na genetyczne skłonności cholesterolowe. Przedstawione przepisy i zdjęcia są wykonane własnoręcznie przeze mnie. Zapraszam do lektury i podzielenia się swoimi doświadczeniami.
Złota myśl
"Nie każdy musi być chudy, najważniejsza jest akceptacja siebie, lecz niech nie będzie sztuczna oraz niech nie będzie pretekstem do zaniedbania zdrowia i powielania złych nawyków"
"Nie każdy musi być chudy, najważniejsza jest akceptacja siebie, lecz niech nie będzie sztuczna oraz niech nie będzie pretekstem do zaniedbania zdrowia i powielania złych nawyków"
poniedziałek, 10 września 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)