Nie lubię weekendów... tylko pod względem diety.
Za dużo się dzieje, jest zmiennie, nieprzewidywalnie i zazwyczaj kusząco. Nie jak w tygodniu, kiedy jem to co trzeba, nie ma wielu pokus, dzień toczy się zwykłym trybem, nikt obok nie wcina mi na widoku smakołyków, nie dobiegają mnie zapachy i obrazy pysznych ale kalorycznych dań... A w weekend gdy wychodzi się z domu, trafia się na to i owamto.....No i się skusiłam.. Sromotna klęska. Ale jak!!?!! jak dzikus, narkoman! Jak bulimiczka wtranżoliłam wieczorem ciacha.. Łapczywie aż do obrzydliwości..
Najpierw mamie trzeba było zrobić sernik imieninowy. Oczywiście ze śmietaną, cukrem i masłem. Oblizałam wszystkie garnki ooOOOOoczywiście.:P..... ale czemu ciasteczka ze spodu i nadwyżkę polewy musiałam zostawić w kuchni, zamiast oddać, wyrzucić..... whatever...mogłam pomyśleć, że to się zemści!
W niedzielę grill.. przyszli z kiełbasami, bułami.... mlaskali, pachnieli.... ok, skusiłam się na kanapeczkę z ciemnego pieczywa z grilla i piętkę kiełbasy na spróbowanie..
i czemu jak już była 21wsza, to musiałam po wodę wejść do kuchni i nadziać się na bułeczki i te właśnie pozostawione ciasteczka?
Jak wilk, jak nieczłowiek, narkoman, alkoholik.. na głodzie..... bez cienia wyrzutów.. bo w końcu nie mam poprzestawiane do końca w głowie, że nie ruszę, nie dotknę. Normalna baba na diecie.. rzuciłam się na słodycze.
A może to trzeba tak co jakiś czas, by nie zwariować.... awaryjnie kupiłam czekoladę 70% gorzką.. ale co z tego.. może dla mnie nie istnieć bo raz - nie lubię jej, a dwa - jak jest total atak to czekoladka może się schować, bo ma się chęć na coś innego i wciąga migiem...... no, a potem znów spokój... przez jakiś czas.. tak 2 tygodnie...
powoli.. oby do celu!
Przestawiam tu subiektywne wrażenia związane z odchudzaniem, również dawno temu z Naturhouse. Zachęciły mnie sukcesy innych. Teraz staram się po prostu zdrowo odżywiać, ze względu na genetyczne skłonności cholesterolowe. Przedstawione przepisy i zdjęcia są wykonane własnoręcznie przeze mnie. Zapraszam do lektury i podzielenia się swoimi doświadczeniami.
Złota myśl
"Nie każdy musi być chudy, najważniejsza jest akceptacja siebie, lecz niech nie będzie sztuczna oraz niech nie będzie pretekstem do zaniedbania zdrowia i powielania złych nawyków"
"Nie każdy musi być chudy, najważniejsza jest akceptacja siebie, lecz niech nie będzie sztuczna oraz niech nie będzie pretekstem do zaniedbania zdrowia i powielania złych nawyków"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz