Złota myśl

"Nie każdy musi być chudy, najważniejsza jest akceptacja siebie, lecz niech nie będzie sztuczna oraz niech nie będzie pretekstem do zaniedbania zdrowia i powielania złych nawyków"

środa, 16 maja 2012

Po 2 dniach...

Mówi się, że początki są najgorsze.. W tym przypadku aż tak nie.. Dwa pełne dni za mną i sama przed sobą przyznać muszę, że nie skusiłam się na żadne odstępstwo, a napadów wilczego głodu nie ma.
Cieszę się, że rano mogę zjeść kanapkę z ciemnym pieczywem, że są owoce!

Jedyne co, to wkurza mnie pilnowanie godzin, skrupulatne przygotowanie paczki do pracy i ta ilość wody... przez 8 godzin wciągam dzbanów litrowych tak półtora i czuję jakbym zaraz miała sikać nią przez skórę.....

Zastanawia mnie też rozpiska posiłków i pewne jej elementy. Czy ja MUSZĘ 2 x dziennie wcinać jogurcik z błonnikiem jako dodatek do posiłku? I pytanie.. czy podroby drobiowe jeść można? bo to by mi bardzo urozmaiciło posiłki...

Na tę chwilę obiady i kolacje wyglądały następująco
-kurczak z grilla i młoda kapusta bez tłuszczu duszona z cebulką i koperkiem
-wątróbka smażona i sałata z sosem winegret
-omlet z 3 jaj ze szpinakiem i świeżymi ziołami............ PYCHA!


Wyobraźni do potraw mi nie brakuje, zatem to nie będzie problemem. Gorzej z soleniem. No nie zjem totalnie bez soli.. dodaję ocet balsamiczny, zioła prowansalskie czy do sałatek (niedługo je znienawidzę) i ostatecznie Warzywko/Vegetę, choćby szczyptę.. bo idzie zwariować..



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz